Jeszcze niedawno Game Boy był spełnieniem marzeń, dziś jest reliktem. Ale wciąż ciepło wspominanym. Zapraszamy Cię w podróż bez trzymanki po minionej, cyfrowo-analogowej epoce. Bilety do wyboru – na kasetach, dyskietkach lub kartridżach!
Aparat Zenit, czyli gwiazda wyjazdów nad morze, na Mazury, a dla szczęściarzy nawet do Bułgarii. W zestawie użytkownik otrzymywał poważne dylematy moralne – bo jak sensownie wykorzystać te 36 klatek? Wątpliwości rozwiał dopiero aparat cyfrowy, ale jego pierwsze modele to dziś także fotograficzna prehistoria.
Telewizor Neptun, tudzież Jowisz, na których oglądało się z wypiekami na twarzy odcinki MacGyvera i Drużyny A, podczas gdy mama wylewała wiadra łez śledząc perypetie Niewolnicy Izaury.
Commodore 64, czyli Komoda, Komar, odwieczny rywal Atari – na nim dokonywało się pierwszych prób ratowania świata przed kosmitami. Dalsze próby przeniosły się już na konsolę – obiekt zazdrości kolegów spod trzepaka.
Zrzeczy ciut bardziej przenośnych: niezawodny zegarek z kalkulatorem oraz Game Boy, czyli powiew mobilności i zapowiedź nowych czasów, niczym Wind of Change Scorpionsów słuchany na „polskim łokmenie” – Kajtku.
A skoro jesteśmy przy muzyce – odtwarzacz MP3 – ale nie taki, jakim znamy go dzisiaj. Tylko ten z zamierzchłych czasów, mogący pomieścić w porywach pół albumu Britney Spears.
Kiedyś, żeby być gadżeciarzem, trzeba było mieć całkiem duży pokój, bo niektóre z nich zabierały naprawdę sporo miejsca i zwykle miały tylko jedną funkcję. A „kieszonkowość” była bardzo względnym pojęciem. Dziś możemy mieć to wszystko w jednym – wystarczy Lenovo Yoga Tablet 2.
Choć… sentyment pozostaje. Pamiętasz te gadżety? A może inne bardziej wpłynęły na Twoje życie i radość dorastania? Wpisz w komentarzu Twoje ulubione wspomnienie z gadżetem tamtych lat.
Pobierz naszą infografikę poniżej lub TUTAJ:
Komentarze do artykułu